Rewolucja w rolnictwie stała się faktem. Jako Spożywo mieliśmy okazję zobaczyć ją na własne oczy. Poznaliśmy osobiście dwóch nadzwyczajnych przedsiębiorców, którzy w Krakowie rozpoczęli uprawę warzyw przy użyciu innowacyjnej metody. Maxim Telish i Michael Kotow zaprezentowali nam rolnictwo przyszłości. To koniec produktów GMO, których tak bardzo nie chcemy na naszych stołach. Koniec upraw modyfikowanych w kierunku odporności na herbicydy czy zanieczyszczonych pestycydami.
Farma w sercu miasta
Pionowa uprawa roślin, z ang. vertical farm, odbywa się nie na grządkach i polach, ale na specjalnych półkach. Proces nawadniania, oświetlenia, nawożenia roślin jest w pełni skomputeryzowany. To wszystko odbywa się w budynku w centrum miasta, dzięki czemu uprawa zajmuje naprawdę mało miejsca. Inspiracją dla twórców tej metody byli astronauci, którzy dzięki wysiłkom NASA od 2 lat mogą jeść świeże warzywa i owoce nawet w przestrzeni kosmicznej.
Fotosynteza bez słońca
Pod dachem, w biurach, wieżowcach czy nawet piwnicach, niezależnie od pogody, w każdym zakątku świata. Rośliny na „pionowej farmie” wymagają mniejszej ilości wody niż tradycyjne uprawy. Proces ich wzrostu nie jest zależny od pór roku, temperatury, opadów czy klęsk żywiołowych. Świeże kiełki w środku zimy? To żaden problem. W ten sam sposób można uzyskać młodą sałatę, szpinak, pomidory. Rośliny pod lampami imitującymi światło słońca rosną szybciej, są sterylne, a przy tym w pełni naturalne przez cały rok.
Nowoczesna ekologia
W Urbanika Farms rośliny rosną w sterylnych warunkach. Specjalna mieszanka powietrza wspomaga wzrost, a woda wzbogacona jest bionawozem. Te metody pozwalają uzyskać produkt najwyższej jakości, w pełni naturalny. Przewagą vertical farm nad tradycyjnymi sposobami uprawy ekologicznej jest bez wątpienia to, że rośliny nie są narażone na wpływ okolicznych upraw oraz czynniki środowiskowe, które mogą powodować skażenie.
Melodia przyszłości
Liczba ludzi na świecie wzrasta. Jest nas już prawie 7,5 miliarda, a przewiduje się, że do 2050 r. Ziemię będzie zamieszkiwać niemal 10 miliardów osób. To pociąga za sobą rosnące potrzeby, których tradycyjna produkcja żywności nie jest w stanie zaspokoić. Wciąż pracujemy nad nowymi metodami, wytwarzamy więcej, niż jesteśmy w stanie zjeść, jednak to nie ilość jest problemem, a jakość żywności. Chemiczne środki ochrony roślin, rosnące zatrucie środowiska, modyfikacje genetyczne (GMO): coraz częściej mówimy im “nie”, by zwrócić się w stronę jedzenia, które jest ich pozbawione.
Jak to smakuje?
Na własnych… językach przekonaliśmy się, że kiełki uprawiane w Urbanika Farms są po prostu pyszne. Mają wyrazisty smak i odznaczają się wyjątkową świeżością. Jedną z ważniejszych zasad firmy jest dostarczanie produktów do odbiorcy jak najszybciej po ich zebraniu, czyli prosto z “grządki”. Dzięki pionowym uprawom znalezienie dostawcy świeżych roślin w centrum miasta jest prostsze, o czym przekonali się już szefowie kuchni kilku restauracji w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu.
(zdj: Doceniony gwiazdką Michelin szef kuchni Milano Felice Lo Basso za pomocą wyhodowanych w Urbanika Farms roślin stworzył dzieło podcza „4 hands dinner” w Studio Qulinarne)
Lokalność w najlepszym wydaniu
Jednym z celów Spożywa jest wspieranie lokalnego rolnictwa. Twórcy Urbanika Farms mają iście wizjonerskie podejście do tego tematu. Dzięki umiejscowieniu produkcji w mieście, zmniejszają liczbę Food Miles, czyli dystans, jaki muszą pokonać produkty, zanim znajdą się na naszych talerzach. Być może zetknęliście się z ekologiczną sałatą z Hiszpanii czy z włoskimi pomidorami “bio”. Transport tych warzyw do Polski pochłania ogromną ilość energii, dlatego kibicujemy projektom takim jak krakowska farma wertykalna.
Wkrótce poinformujemy Was, gdzie w Krakowie możecie zjeść lub kupić wyhodowaną tam żywność!